Z roku na rok zauważamy przesunięcie się sezonu przekładkowego. O ile w latach ubiegłych zmiana opon z zimowych na letnie zaczynała się wraz z początkiem marca, teraz coraz silniej widoczny jest trend, w którym do serwisu prowadzącego wymianę opon auta podjeżdżają nawet w maju. Dlaczego tak się dzieje? Wyjaśniamy!

Łatwo zapamiętać – 7 stopni!

Magiczną wartością, jaką należy zapamiętać przy decyzji o zmianie opon jest 7stopni Celsjusza. Zarówno zmieniając opony z zimowych na letnie jak i z letnich na zimowe obowiązuje zasady 7stopni. Przy wiosennej przekładce powinno być to 7 stopni na plusie, przy zimowej przekładce 7 stopni poniżej zera. Wynika to ze składu mieszanki gumowej, z której są opony i jej podatności na niskie temperatury. Guma z opon letnich w niskich temperaturach twardnieje, przez co traci swoje właściwości.

7 stopni to łatwa i obiektywna zasada, jednak, jak to zazwyczaj bywa, od tej zasady jest masa wyjątków. Wszyscy mamy świadomość coraz cieplejszych zim. Czekając na temperaturę kilka dni z rządu poniżej 7 stopni, czasami można czekać aż do końcówki stycznia. Jednak opony zimowe, to nie tylko większe bezpieczeństwo przy mrozach, to też lepsza przyczepność na wilgotnej powierzchni, często pokrytej błotek pośniegowym, czy po prostu silnym deszczem. W takiej sytuacji głębszy bieżnik opony zimowej zapewni jej lepszą przyczepność. Dlatego też często już w drugiej połowie października, kiedy temperatury jeszcze są dodatnie wielu kierowców decyduje się na zmianę opon.

Zimna wiosna

Z kolei z sezonem wiosennym sprawa ma się inaczej i winna jest nieprzewidywalność pogody. Choć marzy nam się piękny i słoneczny maj, to często w tym miesiącu zdarzają się dni bardzo zimne, nawet ze śniegiem. Część kierowców aby zabezpieczyć się przez takimi niespodziankami czeka „do zimnej Zośki” aby wymienić opony. Nie jest to nieuzasadnione. Duża część kierowców wychodzi z przekonania, że delikatnie zwiększony hałas podczas jazdy oraz dyskusyjny wzrost spalania auta na oponach zimowych to niewielki problem w porównaniu z nietrzymającym się jezdni pojazdem. Trudno tutaj o stuprocentową, dobrą decyzję. Czekanie na gorszą pogodę oznacza, że opony zimowe są użytkowane przy wyższych temperaturach a to sprzyja ich szybszemu zużyciu. Koszt opon jest coraz większy, tym bardziej, że koła pojazdów są coraz większe – stąd też potrzeba kontroli stanu opon i troski o ten san jest jak najbardziej uzasadniona.

Reaguj elastycznie!

Najlepsze rozwiązanie – patrz na warunki. Jeśli od marca dni robią się cieplejsze, prognoza jest optymistyczna – umów się na zmianę opon. Nawet jeśli trafią się gorsze dni, należy zachować szczególną ostrożność podczas jazdy i liczyć, że szybko miną i zagości prawdziwa wiosna. Jeśli marzec jest zimny, są częste przymrozki – warto poczekać tydzień, lub dwa.

Czasem warto postać w kolejce

Znasz to? Wybrałeś odpowiedni moment, sprawdziłeś prognozę, opony zapakowane do bagażnika niemalże a w serwisie – kolejka. Albo termin za kilka dni. Może się tak zdarzyć. Zostaje oczywiście szukanie innego miejsca na wymianę, ale wiemy, że dobre serwisy, które rzetelnie sprawdzą stan opon przez montażem, przykręcą koła zgodnie ze sztuką, wymienią zawory i precyzyjnie wyważą koła są warte czekania. Nasza rada – lepiej przez kilka dni pojeździć na zimówkach i być potem przez kilka miesięcy pewnym swoich kół, niż zaryzykować ich złe wyważenie (lub brak wyważania) a potem oglądać zniszczone nierównym tarciem opony.